Diagnoza i leczenie kręgosłupa to niezwykle skomplikowana sprawa. Przyczyn i sposobów terapii jest bardzo dużo i bez wnikliwej diagnozy nikt nie jest w stanie ustalić, co akurat w danym przypadku okaże się pomocne.
Niestety, to właśnie diagnozie oraz wiele wnoszącemu do niej dokładnemu wywiadowi poświęca się na ogół za mało czasu. Z gabinetu lekarza najczęściej chory wychodzi więc z bardzo uproszczonym rozpoznaniem w rodzaju: dyskopatia, przepuklina, zespół bólowy kręgosłupa, rwa kulszowa, orzeczonym często tylko i wyłącznie na podstawie wyniku badania MRI lub TK.
Postawienie takiej diagnozy i ustalenie źródła bólu tylko na podstawie badania obrazowego niewiele wnosi do praktyki terapeutycznej, ponieważ nie dostarcza cennej wiedzy o tym, co ten ból lub zmiany zwyrodnieniowe spowodowało. Aby w terapii kręgosłupa osiągnąć szybkie i trwałe rezultaty, zawsze należy najpierw ustalić przyczynę objawów i zająć się nią bezpośrednio.
Mitów na temat leczenia kręgosłupa jest tysiące, i nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak mocno zakorzenione są one w naszym społeczeństwie. Jak często hołduje im również samo środowisko medyczne: lekarze, pielęgniarki czy fizjoterapeuci.
Ograniczenia w dostępie do miarodajnych źródeł informacji na ten temat są naprawdę poważne, w związku z czym nawet mnie samej bardzo trudno jest czasem wytłumaczyć pacjentowi, że ćwiczenia, które pomogły sąsiadce, jemu mogą zaszkodzić; że wzmocnienie mięśni kręgosłupa u niego nic nie zmieni; że nie osiągnie poprawy stanu swojego zdrowia, poddając się jedynie biernej terapii – bez osobistego zaangażowania i zmiany własnych nawyków ruchowych.
A już naprawdę dużym błędem jest decydowanie o potrzebie często ryzykownej operacji wyłącznie w oparciu o wyniki badań obrazowych! Obraz to tylko mapa. Na co mapa komuś, kto nie wybiera się w plener? Nie chodzi się do specjalisty po to, żeby w wygodnym fotelu pomarzyć sobie o zdrowym kręgosłupie, tylko żeby go mieć!
Dlatego postanowiłam nieco przybliżyć temat i powalczyć z mitami. Czytajcie, przemyślcie, zastosujcie w praktyce, podajcie dalej…
Rezonans magnetyczny lub tomografia komputerowa powie lekarzowi wszystko, co musi wiedzieć na temat leczenia kręgosłupa. Często pacjenci nie są zadowoleni z faktu, że nie rozpoczynam badania od analizy ich wyników badań obrazowych. Niektórzy uważają nawet to za brak profesjonalizmu czy wiedzy. A to nie tak.
Badania te są bardzo ograniczone, jeśli chodzi o to, co mogą nam powiedzieć o przyczynach bólów pleców. Takie zdjęcia kręgosłupa pokażą zmiany i cechy, które mogą ale nie muszą odpowiadać za ból pleców. Jego źródło najczęściej wynika z problemów funkcjonalnych, czyli np. tysiąc razy dziennie w zły sposób siadasz lub wstajesz z krzesła lub siedzisz pół dnia z wysuniętą szyją przed komputerem, w zły sposób schylasz się, masz problem z ruchomością bioder czy barków.
Wielokrotnie powtarzane niepoprawne wzorce ruchowe uwrażliwiają tkanki pleców i doprowadzają do bólu. Dlatego badający Cię specjalista powinien zawsze ocenić i leczyć problemy kręgosłupa poprzez prowokowanie bólu, a nie jedynie oglądając zdjęcia. Badanie te są niezbędne jedynie wówczas, kiedy już ustalimy, że operacja to jedyne rozwiązanie (co zdarza się niezwykle rzadko).
Leżenie w łóżku pomaga na ból kręgosłupa. W rzeczywistości to właśnie długie leżenie w łóżku i odpoczynek w nieodpowiednich pozycjach (fotele, wygodne krzesła) powoduje ból kręgosłupa.
Leżenie w łóżku przez mniej więcej 8 godzin jest zdrowe, ale dłuższe przebywanie w pozycji leżącej jest niewskazane (nawet podczas fazy ostrej).
Podczas snu dyski wypełniają się płynem i lekko rozpychają kręgi od siebie, wydłużając kręgosłup. Dlatego często nasze plecy są sztywne rano, bo dyski są przepełnione płynem niczym balon. Ale po dwóch, trzech godzinach od wstania, kiedy to kręgosłup został ustawiony pionowo, nadmiar płynu zaczyna odpływać, wracając do normy.
Te naturalne odpływy i przypływy są zdrowe i pozwalają się dyskom odżywiać. Jednak jeśli kręgosłup pozostaje zbyt długo w pozycji poziomej, kręgosłup nadal się wydłuża i powoduje to ból dysków.
Silniejsze mięśnie uleczą moje plecy, a codzienne treningi na siłowni pozwolą mi się pozbyć bólu. Często pacjenci dziwią się, że przecież oni dbają o siebie, a kręgosłup jak bolał, tak boli nadal, a czasem jest jeszcze gorzej. Prawda jest taka, że ktoś, kto ćwiczy nawet codziennie, nie dbając o technikę bezpieczną dla pleców, będzie kumulował urazy dysków.
Oczywiście zaprzestanie treningów nie jest rozwiązaniem. Należy po prostu zmienić podstawowe wzorce ruchowe podczas treningu i życia codziennego. Jeśli osoba z bólami kręgosłupa uparcie trenuje siłę swoich mięśni grzbietu, bo jest święcie przekonana, że tylko to jej pomoże, a siła, nad którą pracuje, nie jest proporcjonalna do wytrzymałości, może spodziewać się tylko dalszych kontuzji.
Często udzielam konsultacji młodym mężczyznom, miłośnikom siłowni, których szokuje, kiedy nie zalecam im wcale masażu czy zabiegów, ale bardzo proste ćwiczenia stabilizujące, z których wykonaniem mają niemały problem, mimo że na co dzień dźwigają duże ciężary.
Czyli wytrzymałość kręgosłupa a jego siła to zupełnie coś innego. Wkrótce napiszę o tym więcej.
|